czwartek, 1 grudnia 2011

New Dehli!!!!!!!!!

Dotarliśmy!! do totalnie nowego/innego świata. Jestem tu .... nie wiem która godzinę, bo zmiana czasu, ta 3 dniowa podróż, juz totalnie straciłam poczucie czasu, ale bardzoooooo mi sie podoba.
Tak samo jak zmienianie stref czasowych w zegarku, bo to znaczy przemieszczanie:))
I zapach tego miasta i ciepło - wszytki mi sie podoba i fakt ze moge tu spędzic tyle czasu ile tylko bede chciała:))

Samolot nas wykończył, chyba bardziej niz stop, pomimo tego że całą drogę spaliśmy. Po wylądowaniu, czekaliśmy jeszcze 3 godz na naszego hosta na lotnisku, koczując gdzieś na karmiatach. Yogen przyjechał po nas, na całe szczęście bo pewnie bez niego wciąz bysmy szukali drogi do jakiegoś domu.
Yogen jest kolejnym przykładem na to jaki cs jest fajny i zaskakujący. Koleś jest naczelnym indyjskiej wersji Moto Świat-MotoBild-pracę, ma jak dla mnie marzenie, jeździ po Europie i nietylko i testuje różne samochody:))
Umyci pojechaliśmy z nim na kolację, po ktorej zgodnie przyznaliśmy, że jest to najlepsze jedzenie jakiego doznalismy w ogóle! Masa smaków, rodzajów potrwa, sama restauracja.....nie wiem czy to kwestia tureckiej diety: ekmek plus jogurt i ciastka przez miesiąc, czy fakt że w nowym miejscu zawsze odczuwa sie wszytko razy milion, ale póki co nie jestem w stanie opisać tego wsztkiego co dzis jadłam, widziłam, przeżyła, a to tylko kilka godzin tutaj! Były zielone lody, nie wiem z czego, różne rodzjaje miesa, buleczki, miliony przypraw, sosów, dziwny jogurt z przyprawami-nie wiem jakimi....kobiety w sari, tysiące bab na lotnisku z pakunkami jakby przenosiły cale swoje życie, konie na ulicach, świnie, droga z dwoma pasami, ale jednak pięcioma, w tym tuktuki, riksze, busy, które nie wiem jak jeszcze jezdza bo sie rozpadaja po drodze, samochody, skutery......Mysle że czas porzucic pisanie tego bloga, bo i tak nie bede w stanie przekazac tego wszytkiego:) Do tego Yogen chce nam wszytsko zaplanować, chyba widzi nasz brak organizaji i przeraza go to bardziej niz nas:), więc rozpisał nam na jutro wycieczkę, wieczorem zabiera nas na jakis pokaz swiateł, 6.12 wylatuje do Niemiec, ale nam mówi ze możemy zostac ile chcemy...zdecydowanie już kocham ten kraj.
Do tego jutro rano ma przyjśc jego gosposia i zrobic nam śniadanie i pranie haha, poprostu znowu trafilismy najlepiej jak moglismy, jest super miło i fajnie. Ok ide spac, bo jutro chce wstac jak najszybciej i zobaczyc jak najwiecej:))
Nasz aktulany dom w dehli:))

2 komentarze:

  1. pisz,pisz,, szczególnie takie pierwsze przesycone wrażenia. Podrażnij mnie jeszcze troche

    OdpowiedzUsuń