poniedziałek, 19 grudnia 2011

Fotki: od różnych przez Resikesh, Agre, Jaipur...

 Pierwsze foto, w polskim busie jeszcze blisko domu....
 Kima na lotnisku w Delhi;)
 Ami i jej współtowarzysz podróży w metrze.
 Zupa dupa....tu chyba bez komentarza;)
 Wentylator w naszym "hotelu" w Agrze...jedno z gorszych miejsc do spania. Jak pytasz czy jest ciepła w woda pod prysznicem to dostajesz wielką grzałe, którą możesz sobie ugotować wodę w wiadrze...ciekawe...zaczynamy sie do tego przekonywać.
 Okno w naszym "hotelu" w Agrze. Łóżko było tuż obok, Maciek był conajmniej niezadowolony co można zobaczyć na innym zdjęciu:)
 Nasz obecny dom w Jaipurze...pokój kapliczka.
Kapliczka w zbliżeniu.
 Typowa riksza od środka.
 Mama Cottage- czyli nasz dom w Risikesh, po lewej Mama, po prawej stół śniadaniowo/kolacyjny, w tle nasza cela.

 Maciek boi się wysokości, linowych mostów, małp...i wielu innych-tu widać jak reaguje na niesprzyjające mu okoliczności.

 Ławki lubi;)

 Risikesh.

 A oto...mokra małpa.
 Risikesh.

 Piknik na dachu.
 Ładna para.
 Wszechobecne biżżżżuuu:)

 Tutaj Maciek i jego niezadowolona mina po odkryciu braku okna, odpadającego tynku, grzały zamiast bieżącej ciepłej wody i wielu innych...baty zebrałam ja(?!)
 To był pokój na antresoli....
 Budka i pan w niej.
 Nasz hotelowy taras z widokiem na Taj Mahal(?!)
 A oto nasz Prince Palace...."hotel" w Agrze....brak wszytkiego.
 Zobaczyć i umrzeć....Taj Mahal.










 Kolejka, a w niej zero turystow, moze dlatego ze dla nas wejście kosztuje 750 rupi, dla tutejszych 20....może
 Suveniry muszą być.
 Bilecik.
 Dworcowi tragrze.
 Bydłowóz....zaraz sami będziemy tak wyglądać.
 Piękny peron.
 Piekne wnętrza.
 Piękna ja;)

 Jaipur.
Idę spać, pa:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz