piątek, 16 grudnia 2011

Rafting w gangolu.

Dziś w planach był rafting-plan został zrealizowany, było mega ekstra ładnie, obsuwa 1,5 godzinna wiadomo tez była, był 10-osobowy ponton w tym nasza czwórka i rodzina lokalsów ubrani jak od święta w sari i gangole....taaa...incerdible Idnia:) Przemoczeni do reszty radośnie spędzilismy ten dzień.
Teraz odpoczywamy, a w nocy zbieramy się z raju do Agry, zamówlismy taxowke na 4.30 w nocy na dworzec....ciekawe czy przyjedzie...pociag mamy o 6.00 rano, dojeżdzamy do Agry kolo 16.00 odpoczwamy, w niedziele ogladamy grobowiec, a póżniej już Jaipur-super fajnie. To nasz chyba pierwszy taki dalekosiężny plan, odkąd wyjechalismy, więc trzymajcie kciuki zeby nic się nie posypało..:))) Pozatym wciąz jest tak ekstra ze nawet nie bede o tym pisała:)))


 Obsuwa była, bo pontony trzeba było ręcznie napompować.


 Nasza załoga, garnitury, paski skórzane, sari, bindi-wszytko jest!:)
 A to my!:)

No to podobała nam sie bardzo ta pierwsza kąpiel w Gangesie!:)

Pozatym w ciagu ostatnich kilku dni poddałam swój żołądek próbie na wytrzymalość. Kupiłam sobie na targu  samosy, podawane w gazecie, cena 6 rupi podziel przez 15...taa sama wciąż w to nie wierze:), za hotel placimy jakieś 4 zl za osobe za noc!!to są dopiero ceny, zalałam je moim ulubionym lassi (indyjski jogurt) może być z mango. Najlepsza rzecz jaką piłam dotychczas. Przygotowanie wyglada tak: pan nabiera z miski lassi, rzuca na wage, wlewa do garnka dodaje mango i miskuje, przelewa do blaszanego kubka i gotowe. Warunki jak najbardziej niesterylne. Moj organizm nie zareagowal, ale nie polecam osobom o wrażliwych żoladkach:)

Póki co zrobilismy, a właściwie robimy 850 km i taki jakby trójkąt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz