wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołaj w Indiach.

Dziś był wyjątkowo udany dzień, pomimo tego ze wczorajszy wieczór był dość absurdalnie smutny. Pożegnaliśmy naszego super hosta. Wieczór spędziliśmy tak, że on sie pakował i zbierał do lotu do Europy, a my w piżamach siedzieliśmy i patrzyliśmy na to wszytko. W końcu taxówka przyjechała, my żegnaliśmy go z jego domu, stojąc na progu jego drzwi, machając z nadzieją że jeszcze się zobaczymy gdzieś tam i pojechał.....nie lubię pożegnań, na prawdę bardzo nie lubię i nigdy nie byłam w tym dobra! a ostatnio musze to robić średnio raz na tydzień, wiadomo że niektóre sa łatwiejsze, ale nie które sa takie...., że powinno ich nie być! ale to chyba będzie nieodzowna część naszej wyprawy, więc czas sie przyzwyczaić i uodpornić jakoś.....
Natomiast dziś dzień zakupów, aaaaa jakie tu są rzeczy, chce wszytko!a mogę tylko trochę:/po zakupach poszliśmy jakby w domu i jakby nigdy nic po raz drugi do kina na.....mojego bzika czyli film o wampirach...sie nie śmiać- tak mam i nic na to nie poradzę, ze lubię!:) a po kinie jakby nigdy nic wróciliśmy do domu tuktukiem porozdawać sobie prezenty mikołajkowe, które zostały rozdane pod namalowaną choinką, wszyscy bardzo zadowoleni i tak minął kolejny absurdalny dzień naszego wyjazdu:)))

 Rodzina na zakupach.


 System przeciwpożarowy.
 Obiad na szybko.
 Tegoroczna prawdziwa choinka, a pod nią pięknie zapakowane w epy prezenty:)
 Mackowi mikołaj przyniósł oryginale lacosty:))
Tomkowi żółty tiszert.
 Ami oryginalną tutejsza tunikę.
Dla mnie szal i piękne kolczyki:) i mini żart od mikołaja.

2 komentarze:

  1. ..aaa..a indyjskie dziewczęta też lubią...tego tajemniczego, błyszczącego wampira...hmm?!:)
    Czy może wolą ..tego drugiego?!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. jasne ze wszyscy kochaja edwarda:)))))))

    OdpowiedzUsuń