środa, 2 listopada 2011

Turcja dzień obecny

Rano skoro świt pobiegliśmy do ambasady, bo wiadomo tam pracują, tak żeby się nie przepracować od 8-11.30. Dziś z mapą już nie tak łatwo było ją znaleźć. Wczoraj błąkając sie w labiryncie ulic znależliśmy ją totalnie przez przypadek. Ambasada jest na drugim brzegu, żeby się do niej dostać...żeby się gdziekolwiek dostać trzeba się przesiadać, dosiadać, wysiadać zaliczając tym samym wszytko od busa, przez metro, tramwaj, prom, trolejbus, ichniejszą marszrutkę-albo można iść...iść....iść, uważając żeby to wszytko co przed chwilą wymieniłam cie nie rozjechało.
W ambasadzie dostaliśmy screenprinta strony jakiegoś pośrednika (super pomocne), weszliśmy na ich stronę, wypełniliśmy formularz gdzie nie było miejsca na naszego maila…wysłaliśmy po czym przyszedł komunikat ze przyślą nam numer i ze wszystko poszło zgodnie z planem…tak tylko gdzie nam to przyślą?!
Numer referencyjny jest potrzebny do uzyskania wizy w ambasadzie, bez niego ani rusz….pierwsze absurdalne schody, bo wiza kosztuje 50 euro-jesteśmy chętni żeby tyle zapłacić, a pomimo tego jest problem?!
Jest 15.00 idę spać. Pozatym mieszkamy w suterenie, na jutro musimy znaleźć nowy dom, miasto jest olbrzymie, musimy odpocząć.
Nasz obecny dom:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz