Oto jestem na granicy Tajlandi i Laosu, siedząc na środku ulicy i kradnąc wifi kto wie skąd i na jak długo:) Także więc jakby ostatnia poki co noc w Tajlandi. Przejazd był całkiem udany i komfortowy minibusikiem. Po drodze spotkało mnie nieoczekiwane....przępiekna światynia Wat Rong Khun albo prościej White Temple, wybudowana w 1997...wygląda jak pałac królowej sniegu. Cała biała, kolor ktory odnosi sie do czystości Buddy, i do tego pokryta lusterkami czyli światłem co świadczy o jego mądrosci. Przepiękne miejsce do tego ma mase mrocznych elementów, jak diably, czaszki, rece zmarlych wychodzace z ziemi, a w środku jak zwykle siedzi Budda, tylko ze malowidla na ścianach sa jak z bajki tysiaca i jednej nocy w co wplątane sa postacie współczesne jak Majkel, albo z innej beczki jak ku fu panda, vader czy batman czy matrixowe postacie....no niesamowity kolaż kolorów i różnych światów, a dzieki temu widok, którego się absolutnie nie spodziewałam, slysząc na poczatku wycieczki, że zobacze kolejną światynie....:)
A to była poprpstu toaleta (!?)
Po drugiej stronie Mekongu już Laos.
Do zobaczenia po drugiej stronie rzeki!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz