wtorek, 18 czerwca 2013

Kolejny dzień.

Dziś jest już nie milion stopni, tylko trylion!!:))
Tonę w pocie, jestem czerwona i oooo upał!:)
ale wciąż to lepssze od zimna:)
Rano pojechlam do Sukuty, kupiliśmy cement, także dom będzie teraz już wyglądał profesjonalnie. Po skończonej pracy pokaże na zdjęciach afrykański profesjonalizm:)
Kur tez nie kupilśimy, bo wyliczyliśmy że zbudowanie domku dla kur, bo muszą mieć dom
żeby wąż je nie zeżarl jakiż...wyjdzie za duzo i ze lepij kupić za tą kase jedznie, to samo z koza, jeslibyśmy kupili kolejną, to by trzeba wybudwać jakieś schronienie dla nich, no ale zobaczymy, póki co wciąz tu jestem i zobaczymy co czas przynisie
Póki będziemy kupować jedzienie, babaci i tak jest super szczęśliwa.
 Tańce i śpiewy w szkole pod mango drzewem.




 Babcia ubija liście ziemniaka z papryczkami na obiad do ryżu.
 Tu chłopaki myślą i projektują na piasku domek dla kur.

 A to już kolejny dzień i moj luncz na plaży...który ugotował sla mnie kolega kucharz. Idelany dzień, w którym doszłam do wnisoku ze jest mi za dobrze i że nigdy nie było mi az tak dobrze:) Chwilo trwaj....
A to hotel w którym siesze i piszę do was.

Najnowsze wieści!
Dzownił Musa mamy nową koze!:)
kolejną kobietę, bo leiej mieć baby kozy!:)
Jutro albo pojutrze pojadę ją zobaczyć!:)


piątek, 14 czerwca 2013

Zakupy dzień.

Ooooo co za dzień!
Nałaziłam sie po targu w największy upał, zlałam potem sto razy, ale było warto!
Byłam dziś u Musy w Sukucie, napierw odwiedziliśmy te dwie nowe rodziny, sytuacja podobna. 
Babcia i gromada porzuconych dzieci, które do szkoły nie chodzą tylko w wieku 6,7 lat 
douczają sie w jakiś mechanikach samochodowych albo rowerowych-bo może w przyszłości im sie ten fach przyda. Babcia jedna i druga....z tego co zrozumiałam ma na imię Fanta:)-Musa się śmiał, że łatwo zapamiętam:)
Dzieci za zero kasy pracują , ale lepsze to niż siedzenie w domu i nic nie robienie.
Wiec kupiliśmy im po worku ryżu, butli oleju, mydła do prania, herbata , cukierki, cebula- takie tam:)
Wszytko razy dwa bo na dwa domy. Plus dałam im kasę drobną do ręki na inne wydatki. 
Bardzo szczęśliwi co może średnio widać na zdjęciach zdjeciach-ale na prawdę. Fanta na koniec chwyciła mnie za ręcę i powiedziała, patrząc głeboko w oczy, ze wszytko co najlepsze spłynie na tych obcych ludzi, dzięki którym mają teraz co jeść.
Poszliśmy po niej do babci Binti, ta szczęśliwa na Mój widok. Domek zrobiony super wycementowany, cement kupiłam ostatnim razem, dwa worki, zeby dom przygotować na sezon deszczowy, bo w zeszłym rou im runął na głowy w nocy przy ciężkich deszczach....zrobiony całkiem ok jak widać na zdjęciach. Bardzo szczęśliwa!!! Serio widać to bardzo!!! Zwłaszcza z materaca:) Ryż, który jej kupilismy już ponad 3 tyg temu, wciąz ma. Została jescze ponad połowa 50kg worka. Na codzień zużywają 10 kubków ryżu, więc spoko na długo to powinno starczyć. Tym bardziej że idzie ramadan, więc jeść nie będą, tym razem z wyboru.
Jutro tam pojadę znowu, mamy jeszcze kasę-za co bardzo dziękuje wszytkim, którzy się sami z siebie zaoferowali na tą pomoc! Dokupie jeszcze dwa worki cementu żeby dokończyli ten dom, tak na pożądnie i na dłużej i wtedy wszytko będzie zrobienie. 
Dla fanów kózek... poki co nie ma w okolicy nowych na sprzedaż....Musa ma poszukać , popytać, jutro mamy za to kupić kurczaki!:) bardzo sie Binti ucieszyła:)
Tak więc jutro porobię jeszcze wiecej zdjęć.
Z całego serca dziękuję każdej osobie, która się przyłożyła do tego naszego małego projektu!!:))

 Zakupy u libańczyków- mają najlepsze ceny!:)
 Na taczce wieziemy zakupy do taxi:)
 Pakujemy.
 Dom Fanty numer 1.
 Fanta u siebie w domu, część zakupów widać po lewej.
 Ryż, cebula, olej, herbata, magi, cukierki-podstawowe produkty.
 Legowisko u Fanty w domu.
 Dom Fanty numer 2 - są sąsiadkami.

 Część druga zakupów.
 Fanta numer 2.


 A to już u Binti...jak widać ściany w środku wyglądają dużo lepiej. Materac też jest, wciąż w foli:)
 Ta ściana też jak pamiętacie była cała popękana.

 Musa z nową matą do modlenia się lub spania, dla Binti.
 Okoliczny ogród-tutaj jak mają nasiona to uprawiają warzywa.
 Binti i ja.
 Fanta numer 2 żyje razem z tą szóstką dzieci. Także dla nich i dla Fanty Wasza pomoc jest nieoceniona!

 Przed domem.


 Jeszcze więcej cukierków:)

Fanta numer 1 żyję z trójką dzieci.
Jutro w koncu uda mi się porobić zdjęcia dla was dzieci, które żyją z Binti.
Chcę robić jak najwięcej zdjęc teraz, żebyście mogli zobaczyć na co idą wasze donacje, bo jak mówią w Gambi seeing is the believe:) - czyli jak zobaczysz to uwierzysz:)
Caluje i tymczasem!

czwartek, 13 czerwca 2013

Kurczakowa farma.

Dziś byliśmy ze szkołą na wycieczce!:) 
Pojechalismy na farmę kurczaków! w zyciu tylu malych kurek nie widzilam i nawet mogłam jako nauczyciel, odpowiedzialny haha potrzymać kilka w recę:) fajne te małe kurki!
Wycieczka bardzo udana, chyba mogłabym zostać nauczycielką, ale tylko dla dzieci 6-9 lat super fajne takie są! Z wycieczki wracaliśmy mini busem w chyba 60 osób-Afryka:), bus napchany
dzieci krzyczą, śmiesznie i szaleństwo:) Oczywiście wszyscy mówili ze wycieczka ooo daleka, 40 min sie jechało....Dzieci miały ze soba garnki, serio garnki jedzenia, cala kura zasypana frytami i z tymi garnkami na tą wycieczke, więc w busie 60 dzieci , nauczuciele i 60 wielkich garnków hahaha
Afryka!:)
Teraz wróciłam do domu posprztalam, poprałam i jestem cała zmęczona i mokra, cala!!!!
Jednak pralka i odkurzacz to super wynalazki, tak samo jak prąd....
Prądu nie ma, więc sobie trochę poleże, a wieczorem party, tutaj weekend zaczynamy już w czwartek- tak jak lubię!!
Wszystkich chętnych, a schwytanyh w potrzask bezwładu i wygody czy tam przyzwyczajenia....zachęcam do przeniesienia się na jakiś czas nawet do Gambi- fajnie sie tu żyje!
 Uśmiech za dyche w autobusie:)
 Znajdź niepasujący element:)

 Dużo wyszczerzonych zębów....
 Aminata i ja.
 Bella i ja.
 Cała wycieczka na farmie.
 Piii piiii kurki!!!
 Kurki z Farato farmy.

 Kurki w domkach.

 Kurki na wolności.

 Pamodu i ja.
I na koniec diabeł Aminata jeszcze raz:)
To zbieram sie na party paaaaaaaa
PS. Bardzo dziękuje anonimom....za miłe slowa!!!