Cześć!
Ostatnio zgubilam mój byle jaki aparat, więc dziś będzie bez zdjęć. Na całe szczęście już go odzyskałam, bo pomimo tego że jest taki sobie to fajnie mieć cos do klikania. W każdym razie przez całą podróż nic nie zgubiałam, a ostatnio zawsze skads czegoś zapomnę...no oby to mineło.
Obecnie mieszkam sobie w Dehli, wielkanoc spedzilam w gorach, co było super fajne, byłam kolo Sangla-miejscowości położonej u podnóża Himalajów, blisko Tybetu, więc klimat inny w nocy wręcz przymrozek, ludzie inni i ich stroje też, także bb mi się podobało!
Odkąd wróciłam mieszkam z dwoma dziewczynami, które nawet nie wiem jak to się stalo, ale stały sie moimi najlepszymi koleżankami stąd i poprostu przygarneły do siebie. Maja po 24 lata, wynajmują wspólnie mieszkanie...znaczy pokój z wiatrakiem, posadzką i prysznicem z wiadra....nie wiem dlaczego dla tutejszych inżynierów to takie trudne pociągnąć rurkę z wodą trochę wyżej niż do kolan...?!
Także tak sobie mieszkamy, chodzimy razem na zakupy, na targ, rano ja kupuje mleko, one robia pyszną kawę, uczą mnei gotować tutejsze przysmaki, piec ciapati....no jest bardzo nietypowo, ale przez to super fajnie. Do tego w tej okolicy jest wszytko....każdy możliwy sklep, szewc, pyszne jedzenie na każdym rogu, mango, papaje, melony, samosy i wiecznie się coś dzieje. Także pomimo tego że wracam do nowego domu przez wysypisko śmieci, mijam świnie i krowy to czuję się tutaj bardzo dobrze!
Niestety wiza turystyczna nie podlega przedłużeniu ani zmienie na inną...byłam w kilku urzędach, wystałam się w długich kolejkach, a raczej ścisku ludzi, bo w Indiach kolejki nie obowiązują, nie ma też systemu numerkowego, a jak jest to ustny i niczego pozytywnego nie usłyszłam, jak to że muszę wyjechać, odczekać 2 miesiące i dopiero później wrócić....złe wieści, bo w takim ukladzie mogę zostać tutaj tylko do 11 maja. Co później?!....wciąż myślę....ale póki co...rozesłałam tutaj kilka cv...i jutro mam pierwszą rozmowę o pracę!!! Także trzymamy kciuki za mnie, bo jeśli jakaś firma będzie mnie chciala wtedy mogę ubiegać sie o wizę pracowniczą i nie dość że pracować tutaj, mieć ekstra nowe doświadczenie, to jeszcze być tutaj na dłużej! A to jest to czego teraz potrzebuję, odpoczynku od tułania się, żeby nabrać sil i kolo jesieni wrócić znowu na drogę podróży.
Co do jutrzejszego dnia...to przecież mam ze sobą tylko lacie i spodenki, ale koleżanki mnei ubrały w tutejsza kurte, czyli taka naszą tunike i jutro wystapię na rozmowie w stroju lokalnym:))
Pozatym jak za pierwszym razem Dehli w ogóle mi się nie spodobało to teraz nabiera koloru, może dlatego że poznaje to miasto od nowa z osobami które je znają. Chodzimy bo pięknych parkach, botanicznych ogrodach, super marketach, a do tego każdy, każdy się uśmiecha i chce pogadać-co powoduje że nawet w najgorszy dzień w największy upał, który tu teraz panuję, twój dzień staje się jakiś lepszy.
I tak sobie tutaj żyję....wiem że częśc mojej drużyny jest w drodze do Australi-powodzenia!!!, część chyba dalej w usa...co laciek?!?! A ja....znowu tutaj, a w glowie tysiąc pomysłów....spać nie mogę przez to bo nie wiem co wybrać i co zrobić, ale chyba czas spotkać i pobyć z kims kogo znam i kto mnie zna....bo właściwie mogę kupic teraz bilet gdzie tylko chce na całym świecie....ale czy tak do końca chodzi mi teraz o miejsca, czy raczej o coś/kogoś innego?!.....więc zobaczymy jak to wyjdzie z tą pracą, ale może nastąpić jakiś nieoczekiwany zwrot akcji....ale nieważe bo jednego czego mnei ta podróz nauczyła to to, że należy planować tylko jutrzejszy dzień, czyli tylko jeden krok do przodu... z resztą inaczej się nie da....a nawet jeśli zaplanujesz coś dalej, to i tak to nie wyjdzie, a ty tylko się wściekasz, że nic nie idzie zgodnie z planem....więc miało być dookolą świata, ale póki co jest jak jest....może wygląda to na bałagan a nie podróz dookoła...ale jestem szczęśliwa, bo dużo się dzieje i codzinnie coś innego!
Do tego jutro wieczorem wsiadam znowu w tutejszy pociąg-co dziwne bo bb sie na to cieszę! i jadę na kilka dni do Varanasi, spotkać się z Suphon obgadać co i jak u niej...i u mnie, a późzneij zobaczymy, może udamy się gdzieś razem w końcu fajnie mi się z nią jeździlo.
No to tyle narazie pozdrowienia dla wszytkich z Indi!
Ostatnio zgubilam mój byle jaki aparat, więc dziś będzie bez zdjęć. Na całe szczęście już go odzyskałam, bo pomimo tego że jest taki sobie to fajnie mieć cos do klikania. W każdym razie przez całą podróż nic nie zgubiałam, a ostatnio zawsze skads czegoś zapomnę...no oby to mineło.
Obecnie mieszkam sobie w Dehli, wielkanoc spedzilam w gorach, co było super fajne, byłam kolo Sangla-miejscowości położonej u podnóża Himalajów, blisko Tybetu, więc klimat inny w nocy wręcz przymrozek, ludzie inni i ich stroje też, także bb mi się podobało!
Odkąd wróciłam mieszkam z dwoma dziewczynami, które nawet nie wiem jak to się stalo, ale stały sie moimi najlepszymi koleżankami stąd i poprostu przygarneły do siebie. Maja po 24 lata, wynajmują wspólnie mieszkanie...znaczy pokój z wiatrakiem, posadzką i prysznicem z wiadra....nie wiem dlaczego dla tutejszych inżynierów to takie trudne pociągnąć rurkę z wodą trochę wyżej niż do kolan...?!
Także tak sobie mieszkamy, chodzimy razem na zakupy, na targ, rano ja kupuje mleko, one robia pyszną kawę, uczą mnei gotować tutejsze przysmaki, piec ciapati....no jest bardzo nietypowo, ale przez to super fajnie. Do tego w tej okolicy jest wszytko....każdy możliwy sklep, szewc, pyszne jedzenie na każdym rogu, mango, papaje, melony, samosy i wiecznie się coś dzieje. Także pomimo tego że wracam do nowego domu przez wysypisko śmieci, mijam świnie i krowy to czuję się tutaj bardzo dobrze!
Niestety wiza turystyczna nie podlega przedłużeniu ani zmienie na inną...byłam w kilku urzędach, wystałam się w długich kolejkach, a raczej ścisku ludzi, bo w Indiach kolejki nie obowiązują, nie ma też systemu numerkowego, a jak jest to ustny i niczego pozytywnego nie usłyszłam, jak to że muszę wyjechać, odczekać 2 miesiące i dopiero później wrócić....złe wieści, bo w takim ukladzie mogę zostać tutaj tylko do 11 maja. Co później?!....wciąż myślę....ale póki co...rozesłałam tutaj kilka cv...i jutro mam pierwszą rozmowę o pracę!!! Także trzymamy kciuki za mnie, bo jeśli jakaś firma będzie mnie chciala wtedy mogę ubiegać sie o wizę pracowniczą i nie dość że pracować tutaj, mieć ekstra nowe doświadczenie, to jeszcze być tutaj na dłużej! A to jest to czego teraz potrzebuję, odpoczynku od tułania się, żeby nabrać sil i kolo jesieni wrócić znowu na drogę podróży.
Co do jutrzejszego dnia...to przecież mam ze sobą tylko lacie i spodenki, ale koleżanki mnei ubrały w tutejsza kurte, czyli taka naszą tunike i jutro wystapię na rozmowie w stroju lokalnym:))
Pozatym jak za pierwszym razem Dehli w ogóle mi się nie spodobało to teraz nabiera koloru, może dlatego że poznaje to miasto od nowa z osobami które je znają. Chodzimy bo pięknych parkach, botanicznych ogrodach, super marketach, a do tego każdy, każdy się uśmiecha i chce pogadać-co powoduje że nawet w najgorszy dzień w największy upał, który tu teraz panuję, twój dzień staje się jakiś lepszy.
I tak sobie tutaj żyję....wiem że częśc mojej drużyny jest w drodze do Australi-powodzenia!!!, część chyba dalej w usa...co laciek?!?! A ja....znowu tutaj, a w glowie tysiąc pomysłów....spać nie mogę przez to bo nie wiem co wybrać i co zrobić, ale chyba czas spotkać i pobyć z kims kogo znam i kto mnie zna....bo właściwie mogę kupic teraz bilet gdzie tylko chce na całym świecie....ale czy tak do końca chodzi mi teraz o miejsca, czy raczej o coś/kogoś innego?!.....więc zobaczymy jak to wyjdzie z tą pracą, ale może nastąpić jakiś nieoczekiwany zwrot akcji....ale nieważe bo jednego czego mnei ta podróz nauczyła to to, że należy planować tylko jutrzejszy dzień, czyli tylko jeden krok do przodu... z resztą inaczej się nie da....a nawet jeśli zaplanujesz coś dalej, to i tak to nie wyjdzie, a ty tylko się wściekasz, że nic nie idzie zgodnie z planem....więc miało być dookolą świata, ale póki co jest jak jest....może wygląda to na bałagan a nie podróz dookoła...ale jestem szczęśliwa, bo dużo się dzieje i codzinnie coś innego!
Do tego jutro wieczorem wsiadam znowu w tutejszy pociąg-co dziwne bo bb sie na to cieszę! i jadę na kilka dni do Varanasi, spotkać się z Suphon obgadać co i jak u niej...i u mnie, a późzneij zobaczymy, może udamy się gdzieś razem w końcu fajnie mi się z nią jeździlo.
No to tyle narazie pozdrowienia dla wszytkich z Indi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz