sobota, 17 marca 2012

Ton Sai.

Stop do Bangkoku...patelnia a my jak te jaja na niej.
Jak zwykle ktos chce pomóc....


Pomocna policja i my....5 min później złapali nam stopa i zrobili swoimi aparatami 100 zdjęć nas i naszego bagazu.
Szalona noc w bkk.
Masaż stóp za 10 zloty na główej turystycznej ulicy w bkk.
Ton Sai/rajska plaża-dla mnie numer jeden zaraz po Andamanach.raj dla alpinistów.




Zborkowe urodziny....niestety wieczorem zorientowalismy się ze w busie ukradli nam tez zlota teqiule!



Ja-ujęcie spod wody:)

Nasza chata, prąd włączali od 19.00-1.00, ale niezależny Zborek nam gotowal na swojej kuchence:)

Domek w środku, duże łoże+niedziałający wiatrak.
Dobudówka-łazienka...także luksus!
Gotujacy Zborek.
Droga na plaże...
Nasz cel!:)))


Wszędzie można sie wspinac i wszędzie sa przygotowane trasy.



Przyplywasz łódka, wysiadasz jesli jest przypływ do wody po pas i se idziesz do brzegu ze wszytkim co masz:)

Chill out bar...bardzo można było tam wyczilowac, tak przynajmniej na kilka tygodni.


Jeden z nielicznych barów. Na raily -plaży obok, ktora jest zdecydowanei bardziej popularna jest zdecydowanie wiecej barow, sklepow, nawet wifi na plazy.

Zborek w nowym tiszercie z łosiem:)
A to jeszcze stare zdjecie- ja w Hanoi-w wypaśnym apartamencie Michala i Franczeski:)
Hanoi.
Lampiony w Hoi an.
Wieczór w Hoi an.
Targ warzywny - Hoi an.


Wietnam.

Także weekend na plaży był idelany. Michal wiedzial gdzie nas zabrac na swoje urodziny. Bylo przepieknie, cieplo i relaksowo. Jesli ktos sie wybiera do Taj, zdecydowanie polecam tą plaze, Raily ktora jest zdecydowanie bardziej polecana i tym samym bardziej turystyczna, ma sie nijak do Ton sai!, z ktorej i tak w 15 min woda kiedy jest odplyw mozna dojsc do Raily. Chatki tanie, tyle ze glownie polozone w gorach wiec trzeba sie do nich troche powspinac,ale warto bo mieszkasz wlasciwie w dzungli-super!
Takze troche posnorklowalismy, troche polazilismy, troche sie poopalalismy i tyle, ja juz wracam do bkk, a pojutrze lece do Birmy. Tam poczekam na Michala 4 dni i od razu uderzamy do Bagan, ktory jest podobno najpieknijeszym miejscem na swiecie?!
Ciesze sie postrkroć, bo Azji mam dosc...zwłaszcza Tajlandi. Od pocztaku Taj nie przypadla mi do gustu, ale ost podroz busem z bkk na rajska plaze uswiadomila mi ze nie chce tu juz wracac, pomimo tego ze plaze maja niezle.
Naczytalismy sie duzo w przewodnikach ze kradna tutaj, jak wszedzie gdzie sa turysci... ale jezdzilam tutaj niezliczona iloscia busow, spedzilam w nich przynamniej polowe czasu i nic zlego sie nie przytrafilo, kurde 70% tej podrozy spie w busie, pociagu, minibusie...ciagle jest sie w drodze, albo czeka na nia, ale zawsze bylo ok...do momentu....jednak czujnym nalezy byc caly czas. W ostatanim busie, jak juz z niego wysiedlismy okazalo sie ze przetrzepali nam placaki. Na szczescie my wszytkie wartosciowe rzeczy mielsimy przy sobie i nam wzieli tylko latarke, tekile i ladowarke do aparatu, ale innym kase, aparaty i kto wie co jeszcze...sama nie wiem czego jeszcze nie mam, bo przeciez nie pamietam co wszytko milam w plecaku i gdzie:)....masakra....obudzili nas nad ranem, na kolejna zmiene busa...jest 5 rano, krzycza ze szybko szybko bo bus ucieknie, norma tutaj nikt nie mowi normalnym dla nas tonem glosu, plecaki sa juz poza busem, przechodzimy zaspani do minibusa i w nim jedna dziewczyna orientuje sie ze nie ma kasy, ja dopiero pozniej otwieram moj plecak a w nim wszytko wywalone do gory nogami...zazwyczaj tam tak jest, ale widze to inny burdel niz ten moj....znajduje w nim jakies nie moje rzeczy i brak kilku moich....ale co zrobisz, tamtego busa i ludzi z niego juz nie ma, jest 6 rano, jestes w jakims wydupiu...chcoiaz gdyby mi ukradli laptop czy aparat na pewno bym sie nie ruszyla nigdzie dalej....ale samo to uczucie ze ktos grzebal w twoich rzeczach, dotykal ich...no nieprzyjemne...Kiedy to zrobili?....schowek na plecaki byl tak duzo, ze kilka ludzi mogloby tam wejsc, co nieczesto sie zdarza, bo zazwyczaj z nami przeworza tony zarcia i innych niezidentyfikowanych pudel i skrzyn....wiec pewnei ktos byl juz w srodku...i w czasie drogi na jakims postoju w nocy poprostu stamtad wylazl....Wiec moja rada...zawsze przed oddaniem swojego plecaka do busa, trzeba go okleic tasma, czy czymkolwiek....no i wszytkie wazne rzeczy miec zawsze przy sobie i spac na nich..tak tez zrobie teraz....bo znowu bus i znowu noc w nim, ale naszczescie juz ostatnia w tym szalonym kraju gdzie wszytko jest mozliwe i te fajne rzeczy i te mniej fajne. Tyle ok, ze nie stracilismy nic super ważnego i właściwie mamy tylko nauczke żeby spowrotem włączyć czujność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz