środa, 11 kwietnia 2012

Pierwszy po raz drugi wpis z Indi:)

No to jestem tutaj znowu...kto by pomyślał:)
Lot z birmy udany, aczkolwiek 3 kraje w ciagu jednego dnia, bo lecialam przez bkk, to sporo.
W bangoku na przesiadke miałam tylko 2 godziny, wiec lekkie spiecie, bo Airasia raczej nigdy się nie spieszy, na bagaż zawsze czekasz za długo...ale na szczęście bramki lotu do Indi było bbb łatwo znaleźć. Weszłam na hale odlotow i tam gdzie największy tumult tam check in do Indi:) gdzie nie spojrzysz, a bkk ma spore lotnisko wszędzie kolejki, ładnie, pięknie, ludzie stoją i poprostu czekają aż przyjdzie ich kolej. Nie dotyczy to lotów do Indi...tam rzecz jasna brak kolejki, tylko ciźba ludzi wiszacych na sobie, pełno wózków na bagaż, bagażu, nikt tutaj sobie nie bierze do serca znaku ze bagaż podreczny przewiduje tylko 1 torbę-haha, wiec dolaczylam do tej zgraji ludzi i taki miałam przedsmak i powitanie w hinduskim stylu już w bkk.
Ale dobrze być spowrotem, za drugim razem już jakby nie przytlacza Cię ten cały pierdolnik, znaczy wciąż jest i to ogromny, ale jakby łatwiej go ogarnac. Wciąż przewodnia myślą w głowie jest: co jak i dlaczego i wciąż wszytko dziwi...ale szum w głowie jakby mniejszy.
W każdym razie z rzeczy najwaznijeszych, dolecialam, naprawialam kompka-w ciagu 10 minut serwis z siedziba na ulicznym straganie wymienił wszytko co było uszkodzone-extra! Zrobiłam pranie w pralni której szukałam 2 godziny, zakupilam wszytko co się kończyło i teraz odpoczywam. Tyle ze z tylu głowy wciąż mam ta myśl...co dalej-mogłaby mi dać spokój na kilka dni....

Tak wygladał poturbowany przez stopa kompek...dobrze ze to juz za nami...:)
W Birmie wiszaca zapalniczke mozna spotkac wszędzie:)
Po 12 godz w busie, spaniu na dworcu czas na sniadanie niespodzianka w jak sie pozniej okaze mojej ulubionej knajpie, cokolwiek jadlam tak mi zasmakowalo ze jadlam to kolejne 3 dni.



Dziś juz mija tydzien odkad znowu tu jestem, bylam juz w górach, takze swieta bez kolorowego jaja ale za to z widokiem na zasniezone Himalaje:)
Co dalej?!....to chyba za trudne pytanie jak na dziś....Poki co mieszkam sobie z dwoma dziewczynami stad w Delhi, sa super fajne i ich goscinnosc nie zna granic, chcą mi pomoc znalezc prace i zaproponowaly wspolne mieszkanie...hmm ciekawa opcja....więc mysle czy i jak przedluzyc tutejsza wize....jelsi sie bedzie dalo to zostane tutaj na dluzej, moze nawet faktycznie popracuje-to by bylo cos nowego i na pewno ciekawe doswiadczenie!:) a jak nie pozwola mi zostac, to moze Nepal i roofing, a moze cos innego....generalnie czekam na inspiracje i jakis pomysl. Tymczasem za tydzien jade do Varanasi, ktore ostatnio ominełam. Tam spotkam sie z Supon-takze znowu podroze i wspolne zycie na podlodze u kogos w domu - przed nami:) Ale najpierw musze kupic bilet na pocag, co wiemy w Delhi i ogolnie Indaich proste nie jest:)

1 komentarz:

  1. Sycylia odsaje swoj glos na Nepal lub Sri Lanke! :) Pozdrowienia!!!!

    OdpowiedzUsuń