środa, 12 czerwca 2013

Gambia ciąg dalszy.....

This is Africa! – to hasło słyszę w Gambii na każdym kroku, zaraz po nim przychodzi pytanie jak się masz zadane przynajmniej 10 razy...how r u? - good; - so how r u?-good; so how is the day?-good; so r u good??...aaaaaaaa yes im good!:), po tej zabawie przychodzi kolejna seria pytań....where are you from?, -poland, jak dlugo tu jestes? - dlugo; oo to jestes juz gambijka, - hahaha, masz meza gambijczyka? - nie; dlaczego? powinnas miec jednego, - dlaczego? bo dobrze miec meza gambijczyka; dlaczego? - zebys nie byla samotna; nie jestem samotna; - na pewno jestes....i znowu aaaaa:))) Takich konwersacji przerabiam dziennie kilkanaście, pozniej gdziekolwiek jesteś nawet w ubikacji, wszędzie może złapać cie pytanie pod tytułem czy nie potrzbuję taxowki, czy na pewno nie potrzbuję taxówki, a moze jednak chce taxowkę??, bo akurat ten taxowkarz moze zawieść mnie wszędzie i po najlepszej cenie:) Te 3 tematy są codzinnością życia tutaj. Po nich przychodzą różne inne absurdy...jak już wdasz się w konwersację, a bardzo latwo tu w nią wpaść, bo w sumie co tu innego robić jak nie gadać z tymi wszytkimi, pomimo wszytkiego przemiłymi ludźmi....ostatnio byłam na zakupach w Banjul....na pytanie co to za kolor sukienki, bo sklep polegał na tym że był koleś ktory mial wór ubrań i siedział z nimi w jakimś ciemnym kącie, no więc pan odpowiedział mi że najlepszy:))- skoro najlepszy to jak tu jej nie kupić:), w wyżej wspomnianej taxówce pewnego dnia zapytałam gdzie pan jedzie, bo chciałam sobie od tak pojezdzic po okolicy, pan odpowiedział - Hello....także różnie bywa i często trzeba przyjąc ten świat takim jaki jest. Nie denerwować się, cieszyć sie z tym wsyztkim co dookoła, a jest tego sporo. Świat kolorów wiruje zwłaszcza w tym upale, który od jakiegoś czasu nie przechodzi. Nawet woda z kranu leci ciepła, a przecież nie ma tu bojlerów.
Wracając do pytań i Taka wlaśnie jest Afryka, to na pytanie o której przypłynie prom, czy włączą prąd, którego więcej nie ma niż jest, albo dlaczego prezydent zakazał dziś jazdy samochodem, mieszkańcy mają jedną odpowiedź - This is Africa! ale trzeba przyznać, że zawsze wypowiadają te slowa z uśmiechem na twarzy. 
Najmniejsze państwo na Czarnym Lądzie, tylko z jednym sąsiadem - Senegal. Była kolonia brytyjska, w której na próżno szukać pięknej kolonialnej zabudowy, to zielona wyspa na tym kontynencie. Jest tu piękna, bujna przyroda, piaszczyste i co najważniejsze puste, szerokie plaże, oraz uśmiechnięta osoba czekająca na ciebie na każdym kroku. Piękne Afrykanki okryte tkaninami z hipnotyzująco kolorowymi wzorami. Turystów jest niewielu, dlatego mieszkańcy traktują przyjezdnych jak towarzyszy i przyjaciół, a nie turystów na których można zarobić. Coraz mniej jest takich miejsc na świecie, dlatego trzeba się spieszyć. Gambię można zwiedzić w tydzień. Ktoś może powiedzieć ze w dwa tygodnie można zaprzyjaźnić się z mieszkańcami i już marzyć o powrocie, nie ja! Ja jestem tu już ponad 2 miesiące i wciąż nie mam dość tego pięknego kraju. Każdy dzień to przgoda i każdy dzień przynosi coś nowego. Nie bylo dnia, żebym sie tutaj nudziła, pomimo tego że właściwie oprócz plaży nie ma tu nic innego, nie ma kina, czy teatru hahah teatru...:)) ale atmosfera która tu panuję udziela sie każdemu...relax relax i jeszcze raz relax i poprpstu zyjesz sobie z dnia na dzien i jakoś leci. A leci szybko, dlatego tyle mnei nei było na blogu, bo nie mam czasu na pisanie, za co przepraszam. Przyjechałam tu z nastawieniem, ze posiedze miesiac, max dwa....zaraz poleci trzeci miesiac....jak to się stało?? o tym za chwilę. Ale mogłam sie tego spodziewać, bo raz cokolwiek planujesz sie nigdy nie spełnia, a życia zawsze zaskakuje, a dwa - juz w pierwszy dzien każdy mi mowil, że zostane na dlugo....wtedy nie wierzyłam...myślałam sobie jasne, jasne...przeciez dla mnie 2 tyg w jednym miejscu to zdecydowanie za dlugo....a tu proszę! 

Gambia to z jednej strony Afryka dla początkujących, z drugiej kraj z innej epoki. Tania, BEZPIECZNA i przyjazna – pełna przesądów i wierzeń. Z każdego kąta dochodzi reagge music, mury obmalowane pięknymi afrykańskimi malunkami, zawsze podsumowane kilkoma słowami jak peace, love, trust and understanding. Każde większe miasto jest tu na wyciągnięcie ręki, po jakimiś czasie wydaje ci sie ze znasz tu każdego. Podróż międzymiastowa kosztuje kilka złotych. Wszyscy mówią po angielsku. Stolica Gambii - Banjul- to 50 tys. dusz, kilka murowanych budowli: dom prezydenta, szpital, jedyny w tym mieście zabytek – Łuk Triumfalny, na który wciąz jeszcze nie weszlam... Zdecydowanie większe wrażenie robi chaotyczna, głośna, brudna, kolorowa Serrekunda, która nigdy nie śpi. Tamtejszy market-największy w okolicy dostarczy ci wszytko, a każda z mieszkających tam 300 tys. osób powie ci o Gambijczykach więcej, niż prowizoryczne muzem. To miasto, po którym warto się poszwędać, napić Ataji - lokalnej zielonej herbaty, na która zaprasza cie każdy i którą pija sie o każdej porze dnia czy nocy, którą parzy sie kilka godzin, ktorej parzenie jest główną z nie wielu rozrywek tutaj. Fajna ta Afryka!! 

Myślę, że zostane tu kolejny miesiąc, albo dwa:)....później chce pojechać wgłąb, zobaczyć więcej. W planach jest Senegal, Guinea, Guinea Bissau, Sierra Leone i Burkina Faso....ale zobaczymy jak wyjdzie.
Ciężko zdobyć jakiekolwiek informacje na temat podróżowania po tych krajach....wieć czeka mnie przygoda, która kto wie gdzie mnie zaprowadzi:) Ale jak pisałam wcześniej jest tu bardzo bezpiecznie, ludzie przemili-więc jakoś to bedzie i nie wiem dlaczego każdy tak straszy tą Afryką...może dobrze ze nie wiem:) i chyba nie chce wiedzieć:) 

Dlaczego jestem tutaj już tyle czasu?....no więc odkąd Natalia mnie tu przywiozła i zostawiła, za co bardzo jej dziekuje!!!!, wydarzyło sie tyle, ze sama nie wiem jak to się stało, ze jest juz praktycznie połowa czerwca! Ja głową wciąż jestem gdzieś w grudniu....
Zaangażowałam sie bardzo w tutejsze życie, podjełam sie pracy i zostałam wolontariuszką w szkole w Bijilo. Co daję mi na codzień mega satysfakcje, tutejsze dzieci sa przesuper....wiem ze teraz większość moich znajomych, czytajac te slowa robi wielkie oczy:))) ale serio w Afryce kluska i dzieci- działa!:) ale wciąz obce dzieci:) Uczę klasy 1 i 2, w szkole w której też pracuje Ebou, mój host. Dzien wyglada tak, ze wstaje rano, po 8.00 jestem w szkole, zostaję tam do okolo 15.00. Jem w szkole, nie jest to pyszne jedzenie, no ale jest. Gambia ma kilka dobrych stron, jedzenie to nich nie nalezy:) Dobry kraj na przymusową diete:) 


Rano w szkole.

Ebou w piątkowym wydaniu.
Po pracy ide sobie na spacer plażą. Do ulubionego baru, w którym teraz siedzę i piszę do was. Słońce świeci, ja po godzinnym spacerze. Zostaje tu do wieczora....gadając z ludzmi, sluchając muzyki, albo poprpstu sie gapie na ocean i myśle co by tu z tym moim życiem zrobić?!.....:) - i tak mija dzien za dniem!! Wakacje na całego:)

Ale nie każdy dzień jest aż tak relaksacyjny. Jakby nie było to wciąż Afryka, biedny kontynent....ale ale!!!
2 tygodnie temu dzięki wielkiej życzliwości i wręcz nieopisanej dobroci moich rodziców, i ich bardzo dobrych znajomych Grazyny i Piotra, a także ich znajomych, znajomych znajomych, których mam nadzieję poznać przy najbliższej okazji! plus części mojej rodziny, której tak dawno nie widziłam. Udało się nam pomoć jednej ośmio osobowej rodzinie w Sukucie! Super, że ten moj pobyt tutaj nabrał takiego sensu i ze dzieki dobroci, ktora płynie prosta z serca osób wyżej wymienionych mogliśmy pomóc. Jest to absolutnie fantastyczna rzecz!!!!!!!
Osobiście wierzę, że nasze przeznaczenie jest w naszym rekach, karma i świadomość tego, że "nic w przyrodzie nie ginie" uświadamia nam, że dobre relacje z innymi duszami są bardzo ważne. Wszystko co robisz dobrze w swoim życiu wróci do ciebie.

Do Sukuty, miasteczka obok mojego jeżdze odkąd tu przyjechalam, mam tam znajomego Muse, który pomaga lokalnej społeczności jak może. Jest kolejną bardzo dobra osobą i dzięki jego pomocy zebrałam w Sukucie grupkę dzieci, do których jezdze co weekend i pod mango drzewem czytamy, mówimy, bawimy sie angielskim. Dzieci znowu rewelacja, zdolne, chętne do nauki i radosne. Sytuacja w Sukucie łatwa nie jest. Całe rodziny nie mają za co kupić jedzenia, czy wysłać dzieci do szkoły. Natalia pomaga w dziedzinie edukacji, MY czyli ja i wyżej wspomniane osoby w dziedzinie życia codzinnego.
Wielka byla radość jak przyjechalam do Musy i powedzialam mu, ze od tak ...od slowa do slowa, jakaś mini rozmowa w moim domu w Polsce sie zaczęla i ruszyła cały mechanizm....najpierw znajomi rodzicow wraz z nimi zdecydowali sie przeznaczyć pewną kwotą na pomoc, pozniej kolejni sąsiedzi i tak dalej....Zebralismy pewną sumę pieniedzy, za ktore kupilam podstawy, czyli wielki wór ryżu, cebule, inne spozywcze rzeczy, plus lampe, talerze, materac, cement, zeby przygotowac dom i podreparwac przed porą deszczową, a nawet mini kózkę!:) Babcia Binti, która zarządza tym mini domkiem nie ma żadnych dochodów, w rodzinie tez nie ma nikogo silnego kto moglby pracowac, jest tylko ona i siedmioro dzieci, jedno niedawno umarło z powodu okropnej służby zdrowia tutaj. Także wyobrażcie sobie jej radośc kiedy przyszlam z jedzeniem.
Ale nie mi za to dziękować tylko tym wszytkim osobom ktore otworzyly swoje serca na ta opowieść, która wlasciwie moglaby ich nie dotyczyć. Dziekuje bardzo serdecznie w imieniu swoim i Binti! Szkoda ze nie możecie tu być i zobaczyć szczęśliwych oczu tych dzieci i opiekujacej sie nimi babci!! Wiem ze kasa sie wciaz zbiera, super!!!!, więc dziekuje z góry jeszcze raz każdej osobie, o ktorej teraz pisze! wiem ze sie nie znamy, wiec tym bardziej dziekuje za zaufanie i olbrzymią i absolutnie niezbedną pomoc! W piatek jade znowu do Sukuty, wiec porobie wiecej zdjęc dla was wszytkich, moze pewnego dnia sami tu przyjedziecie!:)
Domek Binti.
Binti w tle....pierwszy dzień kiedy przyjechaliśmy z pierwszymi zakupami.
50 kg ryżu- jakieś 100 zl.

Binti i ja.

Kubki, cukierki dla małych, czajnik...potrzebne jest wszytko.
Lampa, mydlo....Worek ryżu i cebuli starcza na okolo miesiący czasu dla 5 osobowej rodziny. Takze za kolejne zebrane pieniadze z czasem dokupimy kolejny worek ryzu, a nawet powinno nam sie udac pomoc sasiedniej rodzinie, gdzie tez zostala do opieki na grupką porzuconych dzieci jedna starasza kobieta....ale o tym po piatku. Najpierw tam pojade i zrobie rekonesans:)
Dom w środku....cement kupiłam, zeby załatać te pękniecia ścian, bo jak przyjedzie deszcz to ten domek z cegieł i piasku runołby. W piątek porobie zdjęcia już połatanego domu.
8 osob spi na podlodze, albo na tym jednym łożku, wiec kupiłam tez dodatkowy materac.


Koza:) Pierwszy raz w zyciu kupiłam koze:)) Mysłalam zeby wziasc jedna dla siebie...ale później ....po co mi  koza?:)
Zakup materaca.
Na targowisku kupiliśmy potrzebne przyprawy. Musa zawsze przy zakupach jest ze mną, dzięki niemu wiem co trzeba kupić i za ile. Takze jego pomoc też jest bardzo ważna.
Pestki Baobabu....namaczamy je w wodzie, mixujemy z bananem i mlekiem kondensowanym, słodzimy jak wszytko tutaj i wychodzi przepyszny i pożywny sok!
Cement, materac, żarcie wszytko do taxi i do domu! Jak widzicie na zdjęciach kupiliśmy bardzo dużo i jeszcze raz dzięki waszej pomocy, babcie może spać spokojnie i jest wam bardzo wdzięczna!!! Wcześniej czasem ktoś dawał jej kubek ryżu, czasem Musa im coś ugotował...teraz na jakiś czas przynamniej Binti nie musi się martwić tym czy jutro będzie co jeśc.:)
Pierwsze dni w Sukucie pod Mango drzewem, przyszło dużo dzieci z okolicy!
Coś tam sobie pisaliśmy.


Musa też siedział z nami:)
Później dla wygody przenieśliśmy się na taras Musy domu.

Super zawsze uśmiechnięte!:)
To tym wszytkim zajmuję się weekedami i innymi dniami wolnymi od pracy.....Na czym jeszcze zleciało mi ostatnie 2 i pół miesiąca?!
Aaaaaaaa gośćiłam z couchsurfingu kolegę z Usa! Napisał do mnie pewnego dnia i kolejnego się już zjawił. Super podróżnik - Vincent! Jest juz w drodze jakieś 10 lat!! Mieszkał w wielu krajach. Teraz przyszedł czas na Afryke. Wychowany w Las Vegas haha taaa, nie którzy mają takie dzieciństwo!:) Przyjechał do mnie na 1 dzień, został tydzień:)) Byliśmy na tańcach, na targu, na plaży-wszędzie!:) Bardzo fajna osoba, z którą mam nadzieję się jeszcze kiedyś spotkać i przejechać razem jakaś częśc świata!:)
To brama do mojego obecnego domu.
A taki widok za bramą, chodzę tą ulicą codziennie, kilka razy dziennie.

Stąd biorę taxówkę w dalszą drogę. Koszt przejazdu 70 gr. Litr paliwa kosztuje tutaj ponad 5 zl....

Tipa Garage - jedno z głównych skrzyżowań.
Serekunda Market.




No to wchodzę!
















Vincent i ja.


Plaża w niedziele zawalona jest ludźmi....ćwiczą, biegają, jedzą i pływają. Kapitalny widok.



A tak sobie leżę na hamaku, bo w międzyczasie Natalia mnie odwiedziła na długi weekend. Radość była ogromna. Bo jednak brakuje mi tu dziewczyn, same chłopaki dookoła, a nie ma jak pogadać z dziewczyną!:) i to jeszcze z taką!!;)))) Natalia wraca do mnie pod koniec lipca, razem wybierzemy sie na zwiedzanie reszty Afryki - juz nie mogę się doczekać!!!!







Z Natalią było idealnie w dzień plaża, wieczorem party na plaży!:)
Natalia i Ebou wieczorem na plaży.



W ostatni weekend byłam na wycieczce w oddalonej 3 godz drogi, małej wiosce Tendaba. Cicho i spokojnie, idealne miejsce na relax od relaxu:) Rzeka Gambia płynie i przynosi miłą bryzę, ale i tak upał milion!
Widoki po drodze.
Billboardy Africell, sieci komórkowej, umieszczone w całej Afryce. Gęsto na równi z bilboardami informującymi o świetności prezydenta.

Tu już rzadko spotkasz samochód, raczej wszyscy chodzą.



Tendaba camp.


W takiej chacie spałam.

Wioska dookoła.....

....i lokalna szkoła.










Rzeka Gambia, płynie przez cały kraj.






Ścisk w basenie:) .....i to by było narazie tyle....za tydzień przylatuje Asia- wielkie huraaa!!!!! ale i tak obiecuje pisać więcej w najbliższej przyszłości. I pozdrawiam mocno wszytkich, którzy czytają!!!!! Tęsknie bardzo za wami! 

2 komentarze:

  1. Magda, jestem z Ciebie strasznie dumna, to wspaniałe co robisz!!! No i bardzo fajnie piszesz, czuję się jakbym tam była z Tobą! Pisz jak najwięcej!!! Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś tam jeszcze?
    Mam ostatnio kontakt z człowiekiem który twierdzi że jest z Gambii i potrzebuje 100 Euro na ryż dla rodziny. Nie wiem czy to nie jest jakieś naciąganie - 100 Euro to także dla mnie już znacząca kwota.
    https://www.facebook.com/musa.bah.96780671

    OdpowiedzUsuń