piątek, 21 października 2011

Dylematy....

Miało być już z drogi, ale przecież muszę przećwiczyć jak to wszystko działa, no więc powyżej mój pomocnik/pakowacz, ciastko zjedzone i tylko mówi tego nie bierz, tego też nie, a przecież ciężko się spakować i wyjść z domu jeśli nie wiesz kiedy do niego wrócisz....do tego dylematy bądź co bądź dziewczyny - czy zabrać lakier do paznokci ( :)) no co! ) czy może suszarkę (która akurat zawsze może dać ciepło i nie jest takim głupim pomysłem-wiem to po deszczowej wycieczce w Maroku, gdzie siedząc w domu bez okien i dachu- bo przecież tam zawsze ciepło-cali przemoczeni marzyliśmy o czymś co suszy i daje ciepło!)
No tak....alkohol też czasem załatwia sprawę....:)

 To mi przypomniało jak fajnie tam było i w jak dziwnych/różnych warunkach spaliśmy.....



(cykał: Kolumb-superFotograf)

...i jak śmiesznie i zajebiście ładnie!




Wracając do pakowania....nieustające myśli czy wziąść koszulkę/torebkę/spodnie....które były ze mną zawsze i wszędzie - i tak też wyglądają, czy może kupić coś nowego....
Koniec końców postanowiłam wziąść ulubione gadżety, może trochę za dużo, ale w końcu nie należy się przywiązywać do rzeczy martwych, więc najwyżej gdzieś tam zostaną za mną, a ja nie będę musiała korzystać z Maćkowego sznura na pranie- ha!:)
Wygląda to mniej wiecej tak: (mało zgrabnie)

Mały plecak z czasem się przeprowadzi do środka dużego plecaka.....
A tu....mała apetczka i dom dla mojej muzyki:
;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz